piątek, 6 lutego 2009

chwila oddechu

Dziecia śpią teraz słodko. Wychodzą z choróbsk i mają się coraz lepiej. No i broją już jakby byli całkiem zdrowi.
Lolo uparł się, by mu sprawić jakiś kostium, najlepiej smoka. Szukam więc pomysłów w necie, jak takowy wykonać. Na razie z marnym skutkiem. Mam za to całą masę opisów na inne stwory, np. zebrę, jeża, gwiazdkę, kucharza, koguta, a nawet robota i grzyba. A smoka niet. Przy okazji znalazłam też instrukcje zrobienia szmacianych lalek, pluszaków, poduch i innych takich. Muszę się przeprosić z maszyną do szycia, bo jak Lolo zobaczył, co mozna uszyć, to wierci mi dziurę w brzuchu. Nawet już wynalazłam w przepastnych czeluściach szafy jakieś materiały, które możemy wykorzystać do tego celu. Lolu wywlókł jakiś kawałek firanki( skąd on się wziął w mojej szafie?), kazał sobie zawiązać supeł z jednej jej strony i udaje, ze to rekin.
Tuśka natomiast straciła w chorobie prawie pół kilo (dwa miesiące futrowania) i wazy teraz 8360 g. Wiórek. Za to energia wprost ją rozpiera. Przeszurała dziś kilkukilowe krzesełko do karmienia na doległość kilku metrów. Nie mogła sie rozpędzić dalej, bo drzwi były zamknięte. Nauczyła się już wspinać, schodzić umiała już wcześniej, ale jeszcze połączenie samodzielniego wejścia z zejściem jej nie wychodzi za dobrze.
A przemeblowanie na razie jeszcze wstrzymane.

1 komentarz:

  1. No to super!Humorki dopisują czyli zdrówko wraca!!!Cieszymy się niezmiernie!!!Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń